Gdzie będziemy?

Na blogu pojawiła się nowa podstrona – Plan Podróży. Możecie tam śledzić, gdzie zamierzamy pojechać w najbliższym czasie, gdzie już byliśmy i jaki jest generalnie nasz kierunek podróży.

Do wyjazdu zostało już tylko 17 dni – przygotowania generalnie nabrały rozpędu, mamy już praktycznie cały potrzebny sprzęt. Pozostają tylko drobiazgi do ogarnięcia. Spotykamy się też ze znajomymi, którzy już w Ameryce Południowej byli, lub też wręcz pochodzą z krajów południowoamerykańskich. Wiedzę najlepiej czerpać u źródła 🙂

Patagonia jednak na radarze

Patagonia od początku formowania się naszych planów dotyczących miejsc, które chcemy odwiedzić, była na tapecie. Wszyscy, którzy byli w tym regionie gorąco nam polecali odwiedzenie południowego czubka Ameryki Południowej.

No tak, ale to 2800 kilometrów na południe od Santiago (które jest mniej więcej w środku Chile)…

Początkowo nasza trasa zakładała mały wypad na zachód od Santiago, i potem już cały czas na północ w kierunku Boliwii. Jednak kolejne osoby, które opowiadały nam o zachwycających widokach i przyrodzie Patagonii przekonały nas, że może jednak warto nadwyrężyć trochę nasz budżet i wymrozić sobie tyłki przez niecałe dwa tygodnie. Cóż, trzeba było zacząć kombinować, jak to zrobić.

Czemu nadwyrężyć i czemu wymrozić? Bo podróż autobusem na koniuszek Ameryki zabrałaby nam ładnych parę dni podróży non-stop (a przecież jeszcze trzeba z Patagonii wrócić), więc zdecydowaliśmy się kupić bilety lotnicze. Tak więc wylatujemy z Santiago do Punta Arenas już drugiego dnia naszej 180-dniowej podróży. Stamtąd przetransportujemy się autobusem do Puerto Natales, a to już rzut beretem do samego parku narodowego Torres del Paine, w którym chcemy spędzić tydzień. Październik to w Chile wczesna wiosna, a schroniska i kempingi w Torres del Paine otwierają dokładnie w tygodniu, w którym mamy zamiar się tam pojawić. Warunki do kempingu będą więc dosyć ciężkie – 4 do max 8 stopni, a i rejon jest znany z dosyć częstych opadów. Zimno i mokro za jedną z najpiękniejszych tras trekkingowych? Wchodzimy w to.

Generalnie, są 4 opcje na zwiedzanie parku (trasa tzw. W-route) pod względem noclegowo-sprzętowym:

  1. Nocowanie w schroniskach na terenie parku
  2. Wypożyczenie sprzętu na każdą noc ze schroniska i nocleg na kempingach
  3. Wypożyczenie sprzętu w pobliskim mieście i nocleg na kempingach (oraz noszenie sprzętu na plecach!)
  4. Codzienny dojazd z pobliskiego miasta i 1-dniowe treki.

Każda opcja ma swoje plusy i minusy. Opcja 1 wydaje się być najlepsza bo i sucho i ciepło i fajnie. Ale, niestety, Chilijczycy na głowę poupadali (a jest z czego), i noclegi w schroniskach (najprostrze łóżko bez pościeli, sama poduszka) i bez śniadania kosztują tam co najmniej 50 USD na głowę za noc! Krezusami nie jesteśmy, więc pozostaje nam opcja 2 bądź 3. 4 raczej nie rozważamy, bo chcemy się „zanurzyć” w tym miejscu na tydzień bez powracania do cywylizacji.

Jest jeszcze opcja kup sprzęt w Polsce i targaj po parku – ale obliczyliśmy, że to się nie opłaca.

Cóż, Patagonii nie da się chyba zwiedzić małym kosztem. Jestem jednak pewny, że będzie warto. Sami zobaczcie filmiki poniżej:)

PATAGONIA 8K from Martin Heck | Timestorm Films on Vimeo.

Przygotowania

No więc, sprawy formalne z naszymi pracodawcami uregulowane 🙂 Można już oficjalnie wyjść z podróżniczej szafy, i otwarcie mówić o naszych planach. Koniec końców, Asi udało się dostać półroczny urlop bezpłatny (była chwila niepewności, ale udało się! 6 miesięcy gwarantowane). Mój korporacyjny zarządca czasu wolnego niestety nie zgodził się na taki precedens, trzeba było zrezygnować. Trudno, nie żałuję, nareszcie dostaję od losu znak, że czas w końcu skupić się na swoim. Tak więc od wiosny, Polka Bikes na całego!

W międzyczasie, przygotowujemy się do wyprawy. Nigdy tak na prawdę nie podróżowaliśmy dłużej, niż 2,5 tygodnia (Azja w zeszłym roku), nie trekkowaliśmy dłużej niż popołudnie w Puszczy Kampinoskiej po Wielkanocnym śniadaniu – a to i tak nachylenie terenu 0%. Jednym słowem – brakuje nam sprzętu i doświadczenia. Doświadczenie zdobędziemy po drodze a sprzęt można kupić.

Tak więc ostatnie tygodnie przed rozpoczęciem podróży 10 października (to już tylko miesiąc i jeden dzień!) spędzamy na kompletowaniu sprzętu (plecaki, buty, sandały, śpiwory, spodnie, polary…. sporo nam tego brakuje…), wertowaniu wszystkich możliwych blogów o Ameryce Południowej i przygotowywaniu planu podróży. Pierwsze podejście do pierwszego przystanku – Chile – dostępne pod tym adresem. Wszelkie wskazówki mile widziane!

Poniżej bonus – Asia podczas przymierzania plecaka – zwycięzcy konkursu na Ten Jedyny Plecak Asi.

Przy okazji, zmieniliśmy zdjęcie w nagłówku bloga na zdjęcie z Patagonii, konkretnie z parku Torres del Paine. Znalezione w necie – mamy nadzieję, że już niedługo będziemy mieli swoje własne osobiste zdjęcie z tego pięknego zakątka Ziemi.

Stay tuned!

#zakupy

#zakupy